Zrzut ekranu z Legislacja.gov.pl

#PoCoNamRzecznik. O deportacjach i legislacji

Anna Gryta

Jak myślicie, czy jest pożądane, żeby przy deportacjach miał prawo być obecny, jako obserwator, również RPO? Na przykład na granicy polsko – białoruskiej?

Przeglądamy strony Rzecznika Praw Obywatelskich nie tylko jako obywatele, którzy chcą wiedzieć, jakimi sprawami zajmuje się Rzecznik i czy może się zająć naszym problemem. Na informacje patrzymy też – a może już dzisiaj najczęściej – z perspektywy organizacji strażniczej. Jaka to jest perspektywa? Nie chodzi tylko o to, żeby było jawnie, transparentnie, praworządnie. Chodzi też o to, żeby było czytelnie dla ludzi. Bo co nam po informacji, która nie jest zrozumiała? Obiektywnie jest, a jakby – poza zasięgiem większości. Nie jesteśmy prawnikami i chcemy, żeby obywatele mieli łatwiej odnaleźć się w prawniczym gąszczu. W duchu art. 61 Konstytucji RP.

Wracając do strony Rzecznika Praw Obywatelskich, pojawiła się tam informacja o przesłanych uwagach do projektu ustawy o cudzoziemcach.

Rzecznik  otrzymał do zaopiniowania projekt z 8 czerwca 2021 r. dotyczący nowelizacji ustawy o cudzoziemcach oraz niektórych innych ustaw. Uwagi Rzecznika z 16 lipca 2021 r. zostały uwzględnione w toku dalszych prac nad nowelą.

Zaniepokojenie RPO wzbudził jednakże fakt, że proponowane zmiany ustawowe nie trafiły pod obrady Parlamentu. Zamiast tego do Marszałka Sejmu skierowano projekt nowelizacji  ustawy, w którym pominięto kwestię monitorowania przez RPO wykonania decyzji o powrocie cudzoziemca. 

I musimy przyznać, że też się zaniepokoiliśmy tym, że nowelizuje się ustawę, ale to nie jest proces ciągły, jak widać. Bo po wpisaniu w wyszukiwarkę: Projekt ustawy o zmianie ustawy o cudzoziemcach oraz niektórych innych ustaw na stronie Rządowego Centrum Legislacji zwraca nam trzy wyniki. Numer UC7 z 20.12.2019 modyfikowany 11.08.2020, UC87 – ten, który konsultował Rzecznik z 10.06.2021 i UD275 utworzony 22.09.2021, a który uzyskał już podpis Prezydenta.

W tym ostatnim, rzecz jasna, poprawek zgłaszanych przez RPO nie ma. Chodzi przede wszystkim o to, żeby art. 333 ustawy z dnia 12 grudnia 2013 r. o cudzoziemcach, regulujący udział niezależnych obserwatorów podczas przymusowego wykonania decyzji o zobowiązaniu cudzoziemca do powrotu przewidywał obecność również RPO wśród uprawnionych do obserwowania przebiegu tej procedury. Sądzimy, że tematu pozytywnego wpływu obecności niezależnego obserwatora przy deportacji, nie musimy jakoś szczególnie argumentować. Po prostu – efekt obserwatora.

Jakie są moje wątpliwości, jako tzw. zwykłego obywatela?

Są trzy projekty z różnymi zmianami, dotyczące jednej ustawy. Podkreślam – zmiany w projektach dotyczą innych artykułów. I teraz – kolejność  kierowania do dalszych prac projektów, implikuje kolejność wprowadzania określonych zmian. Ale ciągle w zakresie tego samego aktu prawnego. Możemy się zastanawiać, czy jedne rzeczy są ważniejsze od innych, ale ktoś o tym decyduje, które są te ważniejsze. Czy to jest dobre? Ktoś też może chcieć konsultować. Który projekt, żeby przepisy weszły w życie na pewno? Proces legislacyjny jest dla mnie nadaniem ram formalnych dla realizowania potrzeb określonych grup społecznych. Trzy współistniejące projekty, każą mi myśleć, że ktoś wybierze, czyje interesy realizować najpierw.

Nie wiemy, co na to pozostałe podmioty, które przedkładały swoje uwagi do projektu ustawy o zmianie ustawy o cudzoziemcach oraz niektórych innych ustaw. Zapewne mają swoje uzasadnienie. Czy moglibyśmy przyjąć, że uwagi składane do projektów ustaw mogłyby być „scalane” w ramach poszczególnych aktów prawnych? Bo tymczasem trudno uznać, że każdy podmiot ma równe prawa wśród zgłaszających, skoro jeden projekt jest przekazywany dalej, inny nie.

Czekamy z niecierpliwością na odpowiedź Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z wyjaśnieniem przyczyn, z powodu których ten projekt nie trafił do dalszych prac.

Jak zaznaczyłam, nie jestem prawnikiem i wypowiadam się z punktu widzenia obywatelki, którą taka sytuacja zastanawia.

Dlatego poprosiłam o komentarz Krzysztofa Izdebskiego – prawnika, eksperta Forum Idei Fundacji im. Stefana Batorego, członka Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska:

Choć regulacje dotyczą podobnego obszaru, to jednak dotyczą innych rzeczy – np. zmieniane są inne artykuły. Zwróć tez uwagę, że np. juz po skierowaniu tego UD do Prezydenta do podpisu (20 grudnia), Rada Ministrów zaprasza na Komisję Prawniczą na 27 grudnia żeby dyskutować o tym UC. To nie jest więc też tak, że rządzący porzucili ten projekt w związku z uchwaleniem tamtego. Czyli wygląda jakby i dla nich były to dwa różne projekty.

No tu się pojawia moje pytanie czy możemy tu mówić o „obejściu” procesu konsultacji tej pierwszej ustawy, skoro chyba materia jest inna.

Ministrowie mogą prowadzić równolegle prace dotyczące tych samym ustaw, ale rzeczywiście zaciemnia to obraz i wywołuje niepewność co do tego, który projekt obywatel śledzi. Przyjmuje się również, że powinno się dążyć do tego żeby unikać sytuacji kilku nowelizacji i lepiej jest zrobić jedną, ale kompleksową. Inną sprawą – niezależnie od tego czy to są projekty podobne lub inne jest to, że ten projekt o symbolu UD w ogóle nie był konsultowany, a mimo takiego obowiązku nie znalazłem wystarczającego uzasadnienia. W Ocenie Skutków Regulacji istnieje tylko stwierdzenie, że w związku z tym, że opracowuje się go w trybie odrębnym – ale dlaczego to również i w innych opublikowanych pismach się nie znajduje. Trudno byłoby mi też wyobrazić sobie powody dla pominięcia konsultacji publicznych. Odrębną sprawą jest przejrzystość opisu czego projekt dotyczy już na „pierwszej” stronie na której jest publikowany. To rekomendacja zmiany opisów na portalu RCL by obywatel od razu mógł się zorientować czego projekt dotyczy.

Jeśli chodzi o ten temat „zagubienia się” obywateli, to w mniejszym stopniu jest to kwestia prawna, a w większym spełniania standardów. Np takim standardem jest to, że nie powinno się nowelizować tej samej ustawy równolegle. Bo raz, że to jest nieprzejrzyste w sensie redakcyjnym, czyli że mogą się różne zmiany pomylić, bo niezależnie zmieniają się numery artykułów i odwołania do przepisów, ale też właśnie powoduje, że obywatele nie wiedzą co konsultują i się gubią w tym co powinni zrobić i jakich efektów się spodziewać.

To są niestety decyzje polityczne. Teoretycznie za wszystko odpowiada premier, ale de facto minister wnioskodawca, sekretarz rady ministrów i szef RCL. Innymi słowy jest wola polityczna żeby to w ten sposób procedować, to będzie to tak procedowane. Tu można tylko apelować.

No to – apeluję. Ja, zwykła obywatelka.

***

Anna Gryta. Działa w Fundacji Miasto Obywatelskie Lubartów. Członkini Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska. W inicjatywie Nasz Rzecznik zajmuje się analizą działań podejmowanych przez Rzecznika Praw Obywatelskich oraz odpowiedzi instytucji publicznych na te działania.